Zawsze (błędnie) myślałam, że rodowici użytkownicy danego języka, którego ja akurat uczę się jako obcego, to raczej nigdy się nie przejęzyczają. No bo jakoś tak :) A jednak.
Miejsce akcji: Anglia, Kendal. Clarks Watercrook ( w pracy of kors :) )
Podczas rozmowy z naszym team leaderem na przerwie, pytam się co tu można fajnego zwiedzić w okolicy.Rozmawiamy i rozmawiamy, już nawet nie pamiętam co nam polecił, ale pamiętam jego przejęzyczenie :) hmmm ... jak to zapisać po angielsku??
Little John: Meaybe (czyt. miejbi) ... i kontynuuje swój wątek.
Prawie tam pękliśmy z powstrzymywania parsknięcia śmiechem :)
Pozdro dla Małego Dżona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz